Historia jednego zdjęcia

ŻYWE TORPEDY

Jest 29 maja 1934 roku. Jak tego dnia młode Polki wyobrażały sobie przyszłość, co będą robić za pięć- dziesięć-piętnaście lat? Kim będą, gdzie będą?

Podpis. Żeńskie Gimnazjum im. Elizy Orzeszkowej, Wilno, 29.05.1934

 

Z osób na zdjęciu, dłużej niż piętnaście lat od uwiecznionego momentu, przeżyła tylko jedna – niska, krępa dziewczyna, trzecia od prawej.

Boisko wileńskiego Żeńskiego Gimnazjum imienia Elizy Orzeszkowej. Wtorek, zapewne rano, pierwsza lekcja. Jest już ciepło, prawie lato. Stoją pod siatką, wokół swojego profesora Bohdziewicza. Matura zaczyna się za tydzień.

Tego dnia Sowieci zwodowali kolejny swój okręt podwodny Szcz-202. Pływał po Bałtyku i po Morzu Czarnym.

Ta dziewczyna- trzecia od prawej- pięć lat później zgłosiła się na ochotnika do żywych torped. Była niska, wysportowana. W komendzie uzupełnień w Wilnie, gdy przyjmowano jej zgłoszenie, a zgłosiły się wtedy wszystkie studentki z jej roku studiów na Uniwersytecie Stefana Batorego, kazano jej usiąść w czymś w rodzaju ciasnej drewnianej klatki. Musiała się przymierzyć do wymiarów kabiny, czy się zmieści.

Nie zdążyła na wojnę do Gdyni, nie zdążono zrobić żadnego szkolenia. Potem konspiracja młodzieżowa pod pierwszymi Sowietami, potem Armia Krajowa, była sekretarką w sztabie Generała „Wilka”, po „Ostrej Bramie” las, w 1945 roku ewakuacja do centralnej Polski. Do końca życia nic nie mówiła o konspiracji.

Ta dziewczyna siedząca bokiem, obejmująca kolana i uśmiechająca się trochę sztucznie, a trochę może z wyrachowaniem jest najbliższą przyjaciółką tej pierwszej. Za pięć lat zginie zakłuta sowieckim bagnetem w Grodnie. Była nauczycielką i nie opuściła swoich uczniów broniących miasta.

Pozostałe – wywózka, Kazachstan, Syberia, konspiracja, las, getto, Ponary.

Nauczyciel zginął w 1949 roku w obławie pod Oszmianą. Po dziesięciu latach konspiracji i partyzantki, i pięciu latach od drugiego wejścia Sowietów. Przebijali się przez obławę, NKWD zaciskało pętlę. Schował się w przepust melioracyjny. Nie znaleźliby go, ale przechodzący sowieciarz wrzucił granat w wąski otwór przepustu.

Fotograf, zapewne zawołany na tę okazję do szkoły, zrobił zdjęcia na niemieckim papierze fotograficznym AGFA Lupex- Aktiengesellschaft für Anilinfabrikation. Uratuje swój zakład fotograficzny przed Sowietami i będzie robił zdjęcia Niemców i wywoływał ich filmy.

Gdy robiono to zdjęcie, każdy z nich miał jakieś wyobrażenia o przyszłości. O studiach, o karierze nauczycielskiej, o rozbudowie atelier.

Tymczasem już wtedy, w tym momencie, gdzieś daleko, pod skórą, niewidocznie dla zwykłych ludzi działy się rzeczy, które zdeterminowały losy ludzi z boiska szkolnego. Jakieś rozmowy, spotkania, umowy, długie wpatrywanie się w mapę Europy Środkowej, sprawozdania finansowe, raporty policyjne, niepewne spojrzenie Becka na schorowanego Piłsudskiego, Hjalmar Schacht za swoim biurkiem, nerwowo bębniący palcami po stole po telefonie od Hitlera, notowania akcji IGFarben na giełdzie w Berlinie, Stalin krążący po swoim gabinecie z fajką, rzucający od czasu do czasu okiem na Jagodę wyprężonego przed nim na smirna, Chamberlain ze swoim parasolem, zdegustowany, że musi kontaktować się z takimi indywiduami jak Hitler i Ribbentrop. Roosevelt otoczony sowieckimi agentami i ukrywający swe kalectwo.

Przyjrzyjcie się jeszcze raz dziewczynom na zdjęciu. Te twarze są zupełnie współczesne. Nie ma w nich, tak częstej na dawnych zdjęciach, anachroniczności urody podkreślanej przez ubiór – być może dlatego, że ubrane są w stroje gimnastyczne. Tylko te fantazyjne spodenko-spódnice, inne niż dzisiaj. I ten wyłożony na marynarkę kołnierz nauczyciela. Ale poza tym – zupełnie współczesne twarze. Mogłyby być naszymi dziećmi.

Maciej Świrski

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.