REWIZJONIZM HISTORYCZNY Z ANTYPOLSKIM I ANTYEUROPEJSKIM TŁEM
W ostatnim czasie medialny przekaz kremlowskich tub propagandowych skupia się na rewizjonizmie historycznym z antypolskim i antyeuropejskim tłem oraz tradycyjnym przedstawianiu NATO jako agresywnego bloku militarnego, który zagraża nie tylko Rosji, ale i Białorusi. Ten ostatni wątek – białoruski – nie jest nowy, jednak ożywiły go zapowiedziane w tym kraju na 9 sierpnia br. wybory prezydenckie.
Hitlerowski Eurosojusz
Parada zwycięstwa w Moskwie i obchody w Rosji 75-lecie zakończenia II wojny światowej znowu zaktywizowały politykę historyczną, która w ostatnim czasie jest nie tylko antypolska, ale też antyeuropejska. Dobrym tego przykładem jest publikacja przez „Komsomolską Prawdę” artykułu pod znamiennym tytułem: „W [19]41 na SSSR napadły nie Niemcy, ale hitlerowska Unia Europejska”. Artykuł opublikowano 22 czerwca 2020 roku, tj. w rocznicę rozpoczęcia wojny niemiecko-sowieckiej, a jego główną tezą było oskarżenie zachodniej Europy o wspieranie Hitlera w inwazji na ZSRS. Częścią składową artykułu jest lista tzw. narodowych (ochotniczych) dywizji Waffen-SS, które brały udział w agresji III Rzeszy przeciwko Związkowi Sowieckiemu, co ma wskazywać na europejską kolaborację.
W artykule pojawia się także wątek antypolski co wydaje się o tyle dziwne, że nigdy nie powstała polska jednostka ochotnicza w ramach Waffen-SS. Otóż wśród ponad 20 formacji kolaboracyjnych wymieniony został „góralski ochotniczy legion SS”, który w rzeczywistości nigdy nie powstał, co nie przeszkodziło, aby został wpisany na listę z nagłówkiem, iż była to jednostka Polska (i Czechosłowacka).
Tego typu manipulacja szybko została sprostowana przez oficjalne pismo ambasadora RP w Moskwie, w którym zaznaczono, że taka jednostka jak „Goralische Freiwilligen Waffen SS Legion” nigdy nie powstała, a „próba utworzenia tego legionu zakończyła się kompletnym fiaskiem i kompromitacją akcji propagandowej podjętej pod koniec 1942 roku przez niemiecką administrację okupacyjną Generalnego Gubernatorstwa”. Akcja rekrutacyjna dała nikłe rezultaty (140-200 ludzi), – ostatecznie, w wyniku masowej dezercji, legion nie powstał, a w szeregi Waffen góralskich ochotników. Tym samym ambasador RP w Moskwie puentuje: „Na ziemiach polskich nigdy nie udało się powołać tego typu formacji. Dziwi nas, że „Komsomolskaja Prawda” w dniu tak ważnym dla nas wszystkich powtórzyła nieudolne kłamstwa hitlerowskiej propagandy”.
W ostatnich dniach „modne” stało się w rosyjskiej prasie odnoszenie współczesnych tematów do wydarzeń historycznych, z obowiązkowym porównaniem do propagandy, ideologii czy polityki nazistowskiej. Przykładem może być zasugerowanie, że skoro 22 czerwca na ZSRS najechały, nie tyle III Rzesza, ile antykomunistyczny Eurosojusz, to oczywistym jest, że analogiczne zagrożenie dla Rosji istnieje i dzisiaj, w dobie militaryzacji NATO i jego parcia na wschód. Swoisty „Drang nach Osten” ma być obecny non stop – NATO jest agresywne i jego poczynania zagrażają pokojowi, oczywiście w opozycji do Rosji, która nikogo najeżdżać nie zamierza, a jedynie przygotowuje się do nieuchronnej agresji.
Dobrym przykładem wprowadzenia do dyskursu porównań do metod hitlerowskich, o czym wspomniano wyżej, a co jest celowym zabiegiem, jest obecny spór dotyczący wojny w Afganistanie. Chodzi o zachodnie doniesienia prasowe („New York Times” i „Washington Post”) o tym, że rosyjski wywiad wojskowy GRU miał wypłacać nagrody talibom za zabijanie żołnierzy koalicji (głównie amerykańskich i brytyjskich). W tym wypadku artykuł, który przywołujemy, przytacza opinie rosyjskich ekspertów, iż jest to oczywiście nieprawda i kłamstwo, do tego nie poparte żadnymi dowodami, ale najbardziej nas interesującym wątkiem jest właśnie odwoływanie się do metod III Rzeszy.
Zasygnalizowano to już w tytule: „Stany Zjednoczone użyły przeciw Rosji metod III Rzeszy” i powtórzono dobitnie w treści. Chodzi o porównanie przez Igora Korotczenkę, redaktora naczelnego pisma „Narodowa Obrona”, doniesień prasowych do metod hitlerowskiej propagandy i samego ministra propagandy Josepha Goebbelsa.
Igor Korotczenko stwierdza: „To zaplanowana w duchu III Rzeszy prowokacja informacyjna, zastosowana w pełnym zakresie przez amerykańskie media zgodnie z przepisem Goebbelsa”.
Porównanie do mistrza kłamstwa i manipulacji jakim był minister Goebbels już z natury postponuje oponenta dyskursu, jako osoby niegodnej, kłamiącej i biorącej wzorce od najlepszych, a jednocześnie najbardziej nikczemnych, mistrzów propagandy. Odniesienie do ideologii hitlerowskiej, w tym wypadku, ale i innych, jest więc celowe. W rosyjskich mediach Kremla nawet poczynania Unii Europejskiej i NATO, można odnieść do wzorców hitlerowskich, czego przykład podajemy poniżej.
Agresywne NATO
Przykład odniesienia do wzorców hitlerowskich można napotkać np. w zamieszczonym 24 czerwca 2020 r. w „Kurierze Wojskowo-Przemysłowym” artykule Konstantina Siwkowa pod znamiennym tytułem „Według hitlerowskich wzorców. NATO może zorganizować Rosji jeszcze jeden 22 czerwca”.
Jak widać z nagłówka tekst odnosi się do agresywnych planów NATO w kontekście inwazji hitlerowskiej na ZSRR 22 czerwca 1941 r. (operacja „Barbarossa”). W artykule mowa jest o agresywnym Sojuszu Północnoatlantyckim, który systematycznie wzmacnia swój ofensywy potencjał na wschodniej flance, a więc na zachodnich granicach Rosji. Tym samym możliwa jest powtórka z 1941 r., kiedy Europa wyruszyła na swoją antykomunistyczną krucjatę, tylko tym razem inwazja nie będzie mieć charakteru klinów pancernych, jak w 1941 r., ale wojny hybrydowej. Według autora scenariusz ataku na Rosję może zawierać następujące elementy: wstępna destabilizacja kraju, operacje sił specjalnych, interwencja zbrojna, najpierw skryta potem jawna, neutralizacja potencjału atomowego i w efekcie działań bojowych okupacja Rosji. Okupacja grozić może zniszczeniem narodu rosyjskiego (sic!), więc zdaniem autora napotka na opór społeczeństwa. Jedynym ratunkiem w tej sytuacji będzie postawa władz, oficerów i żołnie żołnierzy wojska, funkcjonariuszy resortów siłowych, czyli patriotów, którzy odrodzą i odbudują Rosję. Wojna NATO z Rosją może być w perspektywie czasowej dość bliska (o czym ma świadczyć duża aktywność lotnicza NATO w Europie, przemieszczanie wojsk na wschodnią flankę NATO, rozbudowa infrastruktury w Polsce i krajach bałtyckich etc.). Co ciekawe armia ukraińska, będzie w tym przypadku awangardą sił interwencyjnych, a krytycy rosyjskiego rządu swoistą „V kolumną” (rosyjskimi Quislingami). Scenariusz, jak już wspomniano, ma celowe odniesienie do 1941 r., a nawet zakłada wprost porównanie sił i środków NATO i III Rzeszy. W artykule możemy więc przeczytać, m.in. „Radykalnie wzrosły możliwości uzbrojenia oraz ilość sprzętu wojskowego Stanów Zjednoczonych i NATO, który w wielu modelach znacznie przewyższa dziś to, co Hitler miał przed rozpoczęciem operacji „Barbarossa”. Tak więc, jeśli Niemcy hitlerowskie przygotowały do ataku na ZSRR około 5500 czołgów, to NATO (w tym USA) ma ich znacznie więcej. Hitlerowska Luftwaffe pod względem liczby samolotów bojowych ustępowała siłom powietrznym USA i innych krajów NATO. A potencjał bojowy faszystowskiej Kriegsmarine był nieporównanie mniejszy od współczesnej marynarki wojennej samych tylko Stanów Zjednoczonych. Tak więc potencjał sił USA i NATO na naszych granicach jest już wystarczająco mocny, aby liczyć na powodzenie inwazji”.
Mamy tu więc do czynienia z połączeniem dwóch płaszczyzn – jednej ukazywania NATO jako agresywnego, zagrażającego Rosji sojuszu wojskowego, z drugiej ukazywania Europy, a więc i UE i NATO, jako swego rodzaju militarystów, a więc następców III Rzeszy.
Cele propagandy rosyjskiej
Cele tego typu działania, czyli wielopłaszczyznowe odniesienia do hitlerowskich Niemiec, wydają się oczywiste:
- sugerują powiązania współczesnej Europy i NATO z III Rzeszą
- przedstawiają Rosję jako historyczną ofiarę i kraj zagrożony
- łączą bezpośrednio rewizjonizm historyczny w wydarzeniami współczesnymi
- mają na celu konsolidację społeczeństwa poprzez odwołanie do egzystencjalnych zagrożeń (II WŚ)
- potencjalnie przygotowują społeczeństwo do radykalizacji retoryki, a nawet możliwej konfrontacji zbrojnej.
Polska antyrosyjskim dobermanem NATO
Nie zabrakło w ostatnich dniach także typowo antypolskich akcentów – np. wizji Polski jako antyrosyjskiego dobermana NATO (Europy), czyli kraj tak agresywny w swojej polityce, że nawet Stany Zjednoczone muszą ją powstrzymywać i uspokajać. Białoruski politolog, Aleksandr Szpakowski, widzi Polskę jako zagrożenie nie tylko dla Rosji, ale i Białorusi. Jak czytamy już w tytule tekstu „Polska jest tak agresywna, że nawet USA muszą ją powstrzymać”, Polska polityka wschodnia jest agresywna i imperialistyczna. Elementem zagrożenia i militaryzacji tej części Europy jest wielomiliardowy program modernizacji polskiej armii i jej przezbrojenie na amerykańskie uzbrojenie, zwiększanie sił amerykańskich stacjonujących w kraju i plany rozmieszczenia na terytorium Polski taktycznej broni jądrowej. Przykładem powstrzymywania Polski przez USA jest dla Szpakowskiego np. opór Waszyngtonu przed budową w Polsce „Fortu Trump”.
Narracja sugerująca zagrożenie niepodległości Białorusi przez NATO, zwłaszcza w kontekście wyborów, nie jest wyjątkiem. Pojawiały się inne tego typu teksty, które sugerują, że ściąganie wojsk NATO na wschodnią flankę zagraża Białorusi. Przykładowo tego typu artykuł ukazał się w rosyjskiej tubie propagandowej, czyli portalu RuBaltic, gdzie insynuuje się intencjonalne ściąganie sił NATO nad granice z Białorusią właśnie w kontekście wyborów. Możemy więc przeczytać, że do Polski przybędzie dowództwo V Korpusu Armii Stanów Zjednoczonych, 30 samolotów F-16, a w przyszłości w Polsce może zostać rozmieszczona taktyczna broń jądrowa. Wzmacnianie sił NATO w Polsce i krajach bałtyckich bezpośrednio zagrażać Białorusi, a także oczywiście Rosji.
Jak słusznie zauważa Stanisław Żaryn, tego typu działania medialne, sugerujące zagrożenie Białorusi przez NATO, które może niwelować jedynie Rosja, mogą być elementem celowego nacisku na Mińsk. Jak komentuje ten artykuł Stanisław Żaryn, Rzecznik Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych: „Po raz kolejny zarówno NATO jak i Polska stały się dla rosyjskiej propagandy straszakiem służącym do wywarcia presji na Mińsk. Wskazany tekst to element działań propagandowych służących zastraszaniu Białorusi i wymuszaniu na decydentach silniejszej integracji z Rosją”.
Nieco wcześniej wiele artykułów sugerowało, że Polska zainteresowana jest wpływami polityczno-gospodarczymi na Białorusi, może ingerować w wybory i wspierać prozachodnią opozycję. Już na miesiąc przed wyborami lansowano tezę, jak w artykule z 5 czerwca, że „Polska od dawna marzy o staniu się geopolitycznym rdzeniem Europy Wschodniej i przejęciu wszystkich dawnych posiadłości Pierwszej Rzeczypospolitej [Rzeczypospolitej Obojga Narodów]”. Teza ta nie jest niczym nowym, bowiem już na wstępie artykułu zaznacza się, że w poprzednich kampaniach prezydenckich kraje UE i NATO, w tym Polska, „bezpośrednio ingerowały w przebieg białoruskich wyborów” wspierając prozachodnią (radykalną) opozycję.
Komentarz I tury wyborów
Nie mogło zabraknąć w prasie rosyjskiej również komentarzy związanych z wyborami prezydenckimi w Polsce, przy czym nietrudno znaleźć wypowiedzi związane z antypolską narracją. Polska przedstawiana jest w niektórych rosyjskich mediach, znanych z propagandowego kremlowskiego tonu, jako kraj agresywnych i nieprzewidywalnych rusofobów. Nie może zatem dziwić fakt, że próbuje się udowadniać, iż polityka wobec Rosji jest jednym z kluczowych tematów w obecnej kampanii prezydenckiej. Na stronach rosyjskojęzycznej, internetowej agencji informacyjnej Eurasia Daily, która znana jest z propagowania jednostronnych prokremlowskich treści 29 czerwca ukazał się artykuł komentujący pierwszą turę wyborów w Polsce. Tekst sugeruje, że z punktu widzenia Rosji zarówno Andrzej Duda jak i Rafał Trzaskowski są antyrosyjscy i dla Kremla jest to jedynie wybór mniejszego zła. W artykule czytamy, że z punktu widzenia rosyjskich interesów Andrzej Duda jest niedopuszczalnym kandydatem, natomiast Rafał Trzaskowski, również krytykowany, prezentowany jest jako „mniejsze zło” (za przychylnego Rosji, ale z małym poparciem przedstawia się konserwatywno-eurosceptycznego Krzysztofa Bosaka). Jak zauważa Stanisław Żaryn, Rzecznik Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych: „Wskazany artykuł to próba włączania się w bieżącą politykę w PL, a także próba ukazywania Polski jako kraju powszechnej rusofobii, w którym Rosja jest jednym z głównych tematów politycznych. Promowanie wskazanej narracji służy prezentowaniu Polski jako kraju nieracjonalnego, owładniętego rusofobią i uprzedzeniami. Tezy te mają osłabiać wpływy RP na forum międzynarodowym, co może mieć kluczowe znaczenie np. w kwestiach dot. stosunków Zachód-Rosja (np. sankcji)”.
WNIOSKI
Z okazji 75-lecia zakończenia II wojny światowej wciąż aktualne są tematy historyczne, z ich przełożeniem na współczesność:
- Rewizja historii skupia się na przedstawianiu paktu Ribbentrop-Mołotow jako wydarzenia koniecznego lub nawet pozytywnego dla świata
- W dyskursie politycznym częste są odniesienia do III Rzeszy, mające na celu skompromitowanie krajów europejskich (UE i NATO)
- W kwestiach militarnych przedstawia się NATO jako sojusz agresywny, mający na celu podsycanie konfliktów, destabilizację i działania antyrosyjskie
- W dyskursie politycznym nie ma nowych wątków, różnie natomiast rozkłada się akcenty i dobiera kraje będące w danym momencie na celowniku (w tym niezmiennie m.in. Polskę)
- Polska jest i będzie celem rosyjskich ataków medialnych, także historycznych
- Przed wyborami na Białorusi pojawiły się artykuły sugerujące zagrożenie białoruskiej suwerenności ze strony Polski, UE i NATO.